Gdy konieczność istnienia trudna jest do zniesienia...
Taka sobie, nikomu nie potrzebna, do niczego się
nienadająca, wkurzająca i sponiewierana JA.
Nie jestem idealna i nigdy nie będę, ale gdy mówię 'kocham'
lub 'przepraszam' mówię serio, z serca.
I tak po prostu boję się, że te najważniejsze osoby w moim
życiu, kiedyś mogą odejść... że kiedyś ich nie będzie.. mimo tego nie mogę
przestać w nie wierzyć ♥
Jeszcze przyjdzie taki dzień kiedy obudzę się w łóżku.. nie
z fałszywym, ale szczerym uśmiechem na ustach.
Wiesz, co jest najgorsze? To, że nie potrafię walczyć o to,
co kocham. Nigdy nie umiałam. Nigdy.
Przecież w marzeniach miało być lepiej...
W tym momencie czuję... jakbym nie miała serca.. jakbym
już.. umarła,
nie istniała, a wszystko co kochałam było tylko snem,
z którego przypadkowo się obudziłam.
Mimo iż mam przyjaciół.. czasem czuję się na prawdę
samotna..
Mimo wszystko przecież... nie można porzucić samego siebie.!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz